Papież Leon XIII - encyklika Libertas z 20 VI 1888

Z e-ncyklopedia

Libertas

I. WSTĘP

1. Wolność, dobro natury najcelniejsze i jedynie istotom, samowiedzą albo rozumem obdarzonym, właściwe, użycza człowiekowi tej godności, że "jest we własnej mocy rozstrzygania"(1) i że dzierży swych czynów ster. Bardzo jednakowoż wiele zależy od tego, w jaki sposób zachowuje się też godność, z użycia bowiem wolności rodzą się tak najwyższe dobra, jak też i najwyższe zła. Bez wątpienia jest w mocy człowieka, słuchać rozumu, pójść za moralnym dobrem, zdążać prosto do swego najwyższego celu; lecz może on także i zbaczać na wsze strony, a puściwszy się za zwodniczymi ułudami dóbr, niweczyć należny porządek i w dobrowolną wpadać zagładę. Jezus Chrystus, oswobodziciel rodzaju ludzkiego, przywróciwszy i rozszerzywszy pierwotną godność natury, podparł tym samem wielce wolę człowieka; a dodawszy jej z jednej strony pomoce łaski, a z drugiej wskazawszy na wieczną szczęśliwość w niebie, skierował ją ku lepszemu. W podobny sposób położył Kościół katolicki zasługi około tak znakomitego dobra natury i wytrwale łożyć je będzie, a to dlatego, że on nieść ma dla wszech wieków dobrodziejstwa, które nam Jezus Chrystus zgotował. Mimo to wielu można naliczyć, co Kościół za przeszkodę wolności ludzkiej uważają. Przyczyna tego tkwi w pewnym przewrotnym i przekręconym pojmowaniu samejże wolności. Fałszują bowiem albo jej pojęcie, albo też zakres jej więcej niż sprawiedliwie rozszerzają tym mniemaniem, jakoby obejmowała bardzo wiele spraw, w których atoli, jeżeli się zdrowo sądzić ma, człowiek nie może być wolnym.

2. O tych, jak je nazywają, nowoczesnych wolnościach, mówiliśmy już kiedy indziej, a mianowicie w encyklice "Immortale Dei"(2) , oddzielając wszystko, co godziwe, od tego, co mu przeciwne: zarazem wykazaliśmy, że cokolwiek w tych wolnościach zawiera się dobrego, jest tak dawnem, jak dawną jest prawda: i że to Kościół zawsze najchętniej zwykł był zatwierdzać i w istocie w zastosowaniu przyjmować. To, co z nowa narosło, zawiera w sobie, jeżeli tylko za prawdą badamy, pewien pierwiastek skażenia, który burzliwe czasy i ta namiętna gonitwa za nowostkami zrodziły. Ponieważ jednak wielu trzyma się upornie tego mniemania, jakoby te wolności, nawet tym, co w nich jest występnego, stanowiły najwyższą chlubę naszego wieku i były niezbędną podwaliną w ustroju państw, tak iż po usunięciu takowych nie można by nawet pomyśleć o doskonałym rzecząpospolitą sterowaniu, uważamy przeto, że - przez wzgląd na publiczną korzyść - wypada Nam z osobna rozprawić się z tymże przedmiotem.

ŹRÓDŁO WOLNOŚCI

3. Moralną wolność, czy się ją w poszczególnych osobach, czy też w państwie zauważy, mamy wprost na względzie. Wpierw atoli wypada cośkolwiek w krótkości o naturalnej wolności powiedzieć, lubo bowiem różni się zupełnie od moralnej, stanowi jednak źródło i początek, z którego wszelki rodzaj wolności własną siłą i samodzielnie wypływa. Powszechny sąd i zdanie ogółu, co z wszelką pewnością głosem jest natury, przyznaje ją bowiem tylko tym, którzy samowiedzę lub rozum posiadają i w niej samej zdaje się tkwić powód, dlaczego najprawdziwiej uważamy człowieka za sprawcę tego, co przezeń bywa zdziałanym. I słusznie: gdy bowiem wszystkie zwierzęta kierują się samymi zmysłami, a za samym popędem natury wyszukują sobie to, co im jest pożytecznym, a unikają przeciwnego, to człowiek ma we wszystkich czynach życia rozum za przewodnika. Otóż o tych dobrach, jakiekolwiek znajdują się na ziemi, sądzi rozum, że wszystkie i poszczególne mogą być, ale także mogą i nie być: a tym samem, stanowiąc, że żadnego z nich nie trzeba za niezbędne uważać, pozostawia woli zdolność i swobodę, iżby wybierała, co zechce. Lecz o tej, jak ją zowią, przypadkowości onych dóbr, o których mówiliśmy, człowiek dlatego może sądzić, że ma z natury duszę niezłożoną, duchową i do myślenia uzdolnioną: która z tego powodu, iż taką jest właśnie, nie z cielesnych rzeczy bierze początek ani w swym bycie od nich jest zależną; ale zrodzona z Boga bez pośrednictwa jakowejś rzeczy i ponad wspólne własności ciał wielkim przedziałem wyniesiona, ma swój odrębny sposób życia i właściwy sposób działania: wskutek czego, objąwszy swym sądem niezmienne i konieczne warunki prawdy i dobra, nie uznaje owych poszczególnych dóbr za nieodzowne. Gdy więc przyjmujemy, że dusze ludzkie wolne są od wszelkiego żywiołu śmiertelnego i że zdolność myślenia posiadają, tem samem osadzamy naturalną wolność na jej najmocniejszym fundamencie.

ZASŁUGA KOŚCIOŁA W GŁOSZENIU NAUKI O WOLNOŚCI

4. Otóż, jak o niepodzielności, duchowności i nieśmiertelności natury duszy ludzkiej, tak też i o wolności nikt ani doniosłej nie opowiadał, ani jej wytrwałej nie zatwierdzał, jak Kościół katolicki, który po wszystkie czasy obydwojga uczył i jak dogmatu strzegł. I to nie tylko to: lecz przeciw gadaniom heretyków i przeciw poplecznikom nowinkarskich zdań podjął się Kościół obrony wolności i tak wielkie dobro człowieka od zagłady uratował. Pod tym względem świadczą piśmienne pomniki, z jakim naciskiem odparł niezdrowe zapędy Manichejczyków i innych; nikt też nie może się zasłaniać niewiadomością tego, z jaką to energią i z jaką siłą walczył on w nowszym wieku, już to na Soborze Trydenckim, już to następnie przeciw Jansenistowskiemu sekciarstwu za wolną wolą człowieka, nie dopuszczając, by się kiedykolwiek i gdziekolwiek fatalizm usadowił.

WOLNOŚĆ I JEJ OGRANICZENIA

5. Wolność zatem, jak rzekliśmy, właściwą jest tym, co rozumu albo samowiedzy są uczestnikami: a jeżeli ją w jej istocie badamy, niczym innym nie jest, jak tylko zdolnością wybierania odpowiednich środków do tego, co zamierzono, tak że ten, który posiada możność wybierania czegoś jednego spośród wielości, panem jest swych czynów. Ponieważ zaś wszystko, czym się dla osiągnięcia jakiejkolwiek rzeczy posługujemy, ma charakter dobra, które użytecznym nazywamy: dobro zaś to ma w swej naturze, że wprost pożądanie porusza, dlatego wolność jest woli właściwą, a raczej jest wolą samą, o tyle że w działaniu posiada władzę wybierania. Lecz wola nigdy się nie porusza, jeśliby jej poznanie rozumu, jakby świecąca pochodnia, nie przodowała: to znaczy, że dobro, za którym wola pożąda, rozum koniecznie za dobro już uznał i to tym bardziej, że we wszystkich chceniach przoduje zawsze wyborowi sąd o prawdziwości dóbr i o tym, które przed innymi zalecić trzeba. Nie wątpi zaś żaden mędrzec, że sąd do rozumu, a nie do woli należy. Jeżeli więc wolność opiera się na woli, co ze swej istoty pożądaniem jest powolnym rozumowi, wypływa zatem, aby i ona, podobnie jak wola, zwracała się ku dobru, zgodnemu z rozumem.

6. Niemniej jednakowoż, ponieważ obydwom władzom doskonałości nie dostawa, zdarzyć się może i zdarza się często, iż rozum przedstawia woli to, co żadną miarą nie jest rzeczywiście dobrem, lecz ma zbliżony pozór dobra, a wola mimo to stosuje się do tego. Lecz podobnie jak możność błądzenia i rzeczywiste błądzenie jest wadą, co świadczy o niezupełnie doskonałym rozumie, tak też i czepianie się złudnego i zwodniczego dobra, lubo jest wskazówką wolnej woli, jak choroba życia, jest jednak niejaką wadą wolności. Również także i wola, już tym samem, że od rozumu zależy, jeżeli kiedy czegoś pożąda, co się ze zdrowym rozumem nie zgadza, zupełnie zaraża pewną wadliwością wolność i nią się przewrotnie posługuje. Z tej to przyczyny Bóg nieskończenie doskonały, dlatego że jest najwyższym rozumem i z swej istoty dobrocią, posiada także najwyższą wolność, moralnie złego żadną miarą chcieć nie może; nie mogą podobnież i błogosławieni niebianie z powodu kontemplacji najwyższego dobra. Przemyślnie zauważył to Augustyn i inni w wystąpieniu przeciw Pelagianom, że jeżeliby zboczenie od dobrego odpowiadało naturze i znaczyło doskonałość wolności, to Bóg, Jezus Chrystus, Aniołowie, Błogosławieni, nie posiadający tej zdolności, albo nie byliby wolnymi, albo z pewnością mniej doskonale wolnymi, jak obecnie człowiek, pielgrzym i niedoskonały. Anielski Doktor wiele i często o tej materii rozprawia; można według niego wywieść i udowodnić, że możność grzeszenia nie jest wolnością, ale niewolą. Oto, jak nader subtelnie pisze na słowa Chrystusa Pana: "Który czyni grzech, jest sługą grzechu"(3): "Każda rzecz jest tym, czym jej z natury być wypada. Kiedy ją więc porusza się coś z zewnątrz, nie działa już według siebie, ale wedle parcia cudzego, a to jest niewolniczym. Człowiek zaś z natury swej jest rozumnym. Gdy więc porusza się według rozumu, porusza się własnym ruchem i wedle siebie działa: a to jest wolnością; kiedy zaś grzeszy, działa mimo rozumu, a wtenczas rusza nim jakby coś innego, wiążą go cudze względy, a przeto "który czyni grzech, jest sługą grzechu"(4). Widziała to dosyć jasno filozofia starych; zwłaszcza zaś ci, co uczyli, że okrom mędrca nikt wolnym nie jest: mędrcem zaś, jak wiadomo, nazywali tego, kto nauczył się żyć wytrwale podług natury, to jest uczciwie i cnotliwie.

ROLA PRAWA NATURALNEGO W WOLNOŚCI

7. Skoro tedy takim jest stan wolności w człowieku, trzeba ją było stosownymi pomocami i obronami wzmocnić, które by wszystkie jej poruszenia ku dobremu kierowały, a od złego odciągały: inaczej wolność woli szkodziłaby wiele człowiekowi. Najprzód tedy potrzebnym było prawo, to jest norma, co czynić, a czego zaniechać wypada, takiej nie mogą właściwie posiadać zwierzęta, które działają z konieczności, i dlatego to, cokolwiek robią, robią to z popędu natury i same z siebie nie mogą w działaniu kierować się żadnym innym sposobem. Lecz ci, co wolności zażywają, mogą wskutek tego działać i nie działać, tak lub inaczej działać, bo to, co chcą, wtenczas dopiero wybierają, kiedy to, co nazwaliśmy sądem rozumu, już poprzedziło. Sąd ten nie tylko o tym stanowi, co jest z natury uczciwym, a co szpetnym, ale także i o tym, co jest dobrem i co istotnie czynić wypada, a co złem i co w samej rzeczy omijać należy: rozum bowiem przepisuje woli, ku czemu się ma skłaniać, a od czego stronić jej wypada, aby człowiek mógł kiedyś zdążyć do swego najwyższego celu, do którego wszystkie czynności zmierzać powinny. A właśnie to postanowienie rozumu nazywa się prawem. Dlatego pierwszej przyczyny, z powodu której prawo nieodzownym jest dla człowieka, szukać trzeba w samejże jego wolnej woli, jakby w korzeniu, mianowicie w tym, aby nasze chcenia nie rozmijały się ze zdrowym rozumem. Nic też nie mogłoby być tyle przewrotnym i niedorzecznym, jak mówić lub myśleć, że człowiek dlatego, iż jest z natury wolnym, nie powinien zaznać prawa: gdyby tak było, to w następstwie trzeba by utrzymywać, iż wolność wymaga tego koniecznie, aby nie stała z rozumem w związku: toż przeciwnie, daleko prawdziwszym jest, że dlatego należy się ulegać prawu, iż się jest z natury wolnym. Wodzem tedy człowieka w działaniu jest prawo, które go wskazanymi nagrodami i karami zachęca do czynienia dobrze, a od grzeszenia odstrasza.

8. Toż na czele wszystkich stoi naturalne prawo, które wypisane i wyryte jest na sercach pojedynczych ludzi, ono bowiem jest samym rozumem człowieka, nakazującym dobrze czynić, a zabraniającym grzeszyć. Ten zaś ludzkiego rozumu przepis nie dlaczego innego ma znaczenie prawa, tylko że jest głosem i tłumaczem wyższego rozumu, któremu umysł i wolność nasza podlegać winny. Siła bowiem prawa, skoro do niego należy nakładać obowiązki, a prawa przyznawać, opiera się jedynie na powadze, to jest na prawdziwej władzy stanowienia obowiązków i określenia praw, tudzież na otaczaniu nakazów sankcją nagród i kar: a to wszystko oczywiście nie mogłoby być w człowieku, gdyby sobie sam jako najwyższy prawodawca dawał regułę swoich czynów. Wynika zatem, że prawo natury jest samem prawem wiecznym wszczepionym rozumnym istotom i nakłaniającym je do należytego czynu i celu i że toż jest samym rozumem wiecznym Stworzyciela i Boga, całym światem rządzącego. Do tej reguły działania, do tych wędzideł grzechu dodała dobrotliwość Boża pewne szczególne podpory, nader odpowiednie, aby wolę człowieka wzmacniać i kierować. Spośród nich zajmuje pierwsze i celne miejsce moc Bożej łaski która, że umysł oświeca, a wolę, zbawienną wytrwałością wzmocnioną, do moralnie dobrego zawsze pobudza, czyni posługiwanie się wrodzoną wolnością obrotniejszym, a zarazem i bezpieczniejszym. Mniemanie, jakoby to pośrednictwo Boga zmniejszało wolność poruszeń woli, mijałoby się zupełnie z prawdą: wpływ bowiem łaski Bożej swojskim jest człowiekowi i zgodnym z naturalną skłonnością, bo pochodzi od samego twórcy naszej duszy i woli, a on przecież porusza wszystkie rzeczy zgodnie z ich naturą. Co więcej, łaska Boża, jak zaznacza anielski Doktor, dlatego właśnie, że wypływa z rąk Twórcy natury, dziwnie odpowiednią jest i nadaje się do ochrony wszystkich istot i do podtrzymywania obyczajów, siły i żywotności poszczególnych.

PRAWO STANOWIONE A WOLNOŚĆ

9. Wszystko to, co się o wolności jednostek powiedziało, da się z łatwością zastosować do ludzi, zjednoczonych z sobą węzłem cywilnego społeczeństwa. To bowiem, co rozum i naturalne prawo w poszczególnych ludziach sprawia, to samo spełnia między stowarzyszonymi prawo ludzkie, dla powszechnego dobra obywateli ogłoszone. Jedne z praw ludzkich zajmują się tym, co jest z natury dobrem lub złem, a przydawszy należytą sankcją, nakazują jedno wykonywać, a drugiego unikać. Tego rodzaju jednak postanowienia nie biorą swego początku ze stowarzyszenia ludzi, społeczeństwo bowiem, jak nie zrodziło samo natury ludzkiej, tak też nie zradza dobrego, z naturą zgodnego, ani też złego, naturze sprzecznego wszystko to wyprzedziło raczej uspołecznienie ludzi i wywodzić to koniecznie należy z naturalnego prawa, a tym samem i z prawa wiecznego. Przepisy zatem prawa naturalnego, objęte prawami ludzkimi, nie mają tylko znaczenia prawa ludzkiego, ale przede wszystkim noszą na sobie owo o wiele wyższe i o wiele dostojniejsze piętno, które z samego prawa natury i z prawa wiecznego ród swój ma. W tym dziale praw ograniczać się ma cywilny prawodawca niemal do tego, iżby środkami zwykłej karności, wywołał posłuszeństwo obywateli złych i na występki gotowych okiełznał, aby powstrzymani zwrócili się od złego ku temu, co prawe, albo aby przynajmniej dla państwa nie byli zgorszeniem i szkodnikami. Inne przepisy cywilnej władzy nie wypływają wprost i bezpośrednio z prawa naturalnego, ale z dala i ubocznie, określają one różne sprawy, co do których istnieją z natury tylko ogólnikowe i powszechne zastrzeżenia. Tak, rozkazuje natura, aby obywatele przyczyniali się swą pracą do spokojności i pomyślności państwowej: w jakiej zaś mierze, w jakich warunkach, w których sprawach, nie głosem natury, ale mądrością ludzi ustanowionym to bywa. Owóż te poszczególne reguły życia, które roztropność wykryła, a prawowita władza przepisała, wchodzą w zakres właściwego prawa ludzkiego. To zaś prawo nakazuje wszystkim obywatelom współdziałać dla osiągnięcia naznaczonego społeczności celu, a zabrania od niego zbaczać: ono też, o ile idzie śladem przepisów natury i zgodnie z nimi, wiedzie ku temu, co uczciwe, a odstrasza od tego, co tamtemu przeciwne.

10. Stąd zrozumieć można, że w wiecznym prawie Boga istnieje norma i reguła wolności, i to nie tylko pojedynczych ludzi ale także społeczności i zjednoczenia ludzkiego. Prawdziwa zatem wolność w społeczeństwie ludzi nie na tym polega, iżbyś działał, co się podoba: powstałoby z tego chyba największe zaburzenie i wyniknęło zamieszanie ze szkodą państwa, lecz na tym, abyś, zachowując cywilne prawa, mógł łatwiej żyć wedle przepisów wiecznego prawa. Wolność zaś zwierzchników nie na tym zależy, iżby płocho i za głosem namiętności rozkazywać mogli: byłoby to również występnym i z największą zgubą dla rzeczypospolitej połączonym, lecz moc praw ludzkich w tym być winna, aby o nich rozumiano, że z wiecznego wynikają prawa i aby nic nie stanowiły, co by nim, jako źródłem wszelkiego prawa, nie było objętym. Bardzo mądrze powiedział Augustyn. "Sądzę, że i ty także spostrzegasz, iż w owem czasowem (prawie) nie ma nic sprawiedliwego, ani prawowitego, czego by sobie ludzie z tego wiecznego (prawa) nie byli przyswoili"(5). Gdyby zatem jakakolwiek władza coś takiego przepisała, co by w rozterce z zasadami zdrowego rozumu zostawało, a dla państwa zgubnym było, nie miałoby to znaczenia prawa, gdyż nie byłoby ani regułą sprawiedliwości, a ludzi odwodziłoby od dobra, dla którego powstała społeczność.

11. Natura więc wolności ludzkiej, w którymkolwiek jej się przyjrzymy rodzaju, czy to w jednostkach, czy w stowarzyszonych, jak nie mniej w tych, co rozkazują i w tych, co słuchają, wymaga koniecznie posłuszeństwa jakiemuś najwyższemu i wiecznemu rozumowi, który niczym innym nie jest, jak powagą Boga nakazującego, wzbraniającego. Najsprawiedliwsze to władanie Boga nad ludźmi ani nie niweczy wolności, ani jej jakokolwiek nie uszczupla, opiekuje się raczej nią i doskonali. Dążyć bowiem do celu swego i tenże osiągnąć, to prawdziwa wszystkich stworzeń doskonałość: najwyższym zaś celem, ku któremu zwracać się powinna wolność człowieka, jest Bóg.

KOŚCIÓŁ OBROŃCĄ EWANGELII WOLNOŚCI

12. Te to zasady najprawdziwszej i najwyższej nauki, znane nam już nawet za pomocą światła samego rozumu, szerzył wszędzie i zatwierdzał Kościół, pouczony przykładami i słowem swego Boskiego Założyciela: nie przestawał ich też nigdy stosować do swego posłannictwa i w nich wykształcać chrześcijańskich narodów. W dziedzinie obyczajów górują ewangeliczne prawa nie tylko ponad wszelką mądrością pogan, ale prawdziwie powołują człowieka i podnoszą do nieznanej starym świętości, a uczyniwszy go bliższym Bogu sprawiają, że jest doskonalszej wolności panem. W ten sposób występowała zawsze przemożna potęga Kościoła ku straży i obronie cywilnej i politycznej wolności ludów. Nie potrzeba wcale wyliczać jego zasług pod tym względem. Dosyć wspomnieć, że niewola, owa stara pogańskich narodów niesława, głównie staraniem i dobrodziejstwem Kościoła zmazaną została. Równość wobec prawa, prawdziwe braterstwo między ludźmi zatwierdził przed wszystkimi pierwszy Jezus Chrystus: za nim rozbrzmiał Apostołów głos, nie masz Żyda, ani Greka, ani barbarzyńca, ani Scyty, lecz wszyscy w Chrystusie bracia. W tym względzie tak wielką jest i tak znaną potęga Kościoła, iż dowiedziono, że wszędzie, gdziekolwiek tylko stąpił, dzikie obyczaje nie mogły się długo ostać: wkrótce zamieniła się srogość w łagodność, noc barbarii w światło prawdy. W żadnym również czasie nie przestał Kościół obsypywać wielkimi dobrodziejstwami także i narodów, co cywilną ogładą jaśniały, już to opierając się niegodziwym kaprysom, już to osłaniając głowy niewinnych i słabych przed krzywdami, już to wreszcie dokładając starań, aby w państwach takie urządzenia istniały, iżby je obywatele dla sprawiedliwości kochali, a pograniczni przed ich potęgą lęk uczuwali.

13. Oprócz tego najprawdziwszy to obowiązek szanować powagę i z posłuszeństwem ulegać sprawiedliwym prawom: stąd pochodzi, że urok i czujność praw chroni obywateli przed pokrzywdzeniem ze strony niegodziwców. Prawowita władza z Boga jest, "a kto się sprzeciwia zwierzchności, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu"(6) : wskutek tego zyskiwa posłuszeństwo wiele szlachetności, gdyż skłania się przed najsprawiedliwszą i najwyższą powagą. Lecz tam, gdzie brak prawa do rozkazywania lub gdzie nakazuje się cokolwiek, co przeciwnym jest rozumowi, prawu wiecznemu, przykazaniu Boga, jest godziwą rzeczą nie słuchać, rozumie się ludzi, aby Bogu być posłusznym. Tak więc wobec zamkniętych dróg dla tyranii, niech nie wszystko przelewa na siebie zwierzchność: niech prawa pojedynczych obywateli będą nienaruszone, również i społeczności domowej i wszystkich członków rzeczypospolitej, niech wszystkim będzie danym zasób prawdziwej wolności, która, jak wykazaliśmy, na tym polega, aby każdy mógł żyć według praw i zdrowego rozumu.

14. Gdyby ci, co zwyczajnie o wolności rozprawiają, rozumieli prawowitą i uczciwą wolność, jaką co dopiero rozum i słowo Nasze określiło, nie ważyłby się nikt robić Kościołowi zarzutu, który mu przez najwyższą niesprawiedliwość czynią, jakoby był nieprzyjacielem tak wolności jednostek, jak też i wolnego państwa. Lecz bardzo wielu, śladem Lucyfera, co wydał ów niegodziwy głos: "nie będę służył", rozumie pod wolnością niedorzeczną i prostą swawolę. Takimi są ci, co należą do onej tak rozszerzonej i tak potężnej szkoły, a którzy, przybrawszy sobie od wolności imię, chcą, aby ich Liberalnymi zwano.

BŁĘDNE NAUKI NATURALISTÓW I LIBERAŁÓW

15. Istotnie, dokąd w filozofii zmierzają naturaliści, czyli racjonaliści, tam dotąd dążą w porządku moralnym i cywilnym zwolennicy liberalizmu, stosując zasady, które naturaliści postawili, do obyczajów i praktyki życia. Owóż zasadą wszelkiego racjonalizmu jest panowanie rozumu ludzkiego: który, odrzucając winne posłuszeństwo Bożemu i wiecznemu rozumowi, a niezależność sobie przyznając, staje się dla siebie samego najwyższym początkiem, źródłem i sędzią prawdy. Tak więc ci, których nazwaliśmy stronnikami Liberalizmu utrzymują, iż w życiu czynnym nie potrzeba wcale władzy Bożej, której by słuchać należało, lecz, że każdy jest dla siebie prawem: stąd to zradza się owa moralność, którą niezawisłą zowią, a która pod pozorem wolności odwodząc wolę od zachowania przykazań Bożych, zwykła człowiekowi pozostawiać bezgraniczną swobodę. Łatwo odgadnąć, dokąd by to wszystko nareszcie, w społeczeństwie zwłaszcza ludzkim, doprowadziło. Gdyby się bowiem to utrwaliło i w przekonanie przeszło, iż nad człowieka nie ma nikogo wyższego, to wyniknęłoby, że przyczyny, która doprowadziła do cywilnego i społecznego zjednoczenia, nie trzeba upatrywać w jakimś zewnętrznym i ponad człowiekiem znajdującym się pierwiastku, lecz w wolnej woli jednostek: że władzę publiczną od ogółu jako pierwszego źródła, wywodzić należy, a nadto tak, jak rozum pojedynczych sam jest dla nich wodzem i normą życia prywatnego, tak też i rozum zbiorowy winien być tym dla wszystkich w sferze spraw publicznych. Stąd bardzo potężnym jest ogół: a większość ludu jest twórcą wszelkiego prawa i obowiązku. Lecz sprzeczność tego z rozumem okazuje się z tego, co już powiedziano. Chcieć bowiem, aby pomiędzy człowiekiem albo cywilnym społeczeństwem a Bogiem - stworzycielem, a przeto najwyższym prawodawcą wszystkich, nie zachodził żaden stosunek, sprzeciwiałoby się zupełnie naturze, i to nie tylko ludzkiej naturze ale i naturze, całego stworzenia: wszystkie bowiem dokonane rzeczy koniecznie pozostawać muszą w związku z przyczyną, która je wywołała: przystoi też to wszystkim naturom i należy do ich doskonałości, ażeby pozostawały na tym miejscu i na tym stopniu, jakiego się naturalny porządek domaga, a mianowicie, aby temu, co wyżej jest podlegało i posłusznym było to, co niżej stoi.

16. Oprócz tego jak najzgubniejszą jest taka nauka tak dla prywatnych ludzi, jak i dla państw. I rzeczywiście, jeżeli jedynie i wyłącznie na ludzki rozum zda się sąd o prawdzie i dobru, to zniesie się właściwą różnicę między dobrem a złem; szpetne od przyzwoitego nie będzie różnić się istotą, ale wedle mniemania i sądu pojedynczych: to, co się będzie podobało, będzie dozwolonym; ustanowiwszy zaś taką normę obyczajów, która dla powstrzymania i uśmierzenia burzliwych poruszeń duszy nie będzie mieć prawie żadnej mocy otworzy się przystęp wszelakiemu zepsuciu w życiu. W sprawach zaś publicznych władzą rozkazywania, rozłączona od prawdziwego i naturalnego swego początku, skąd wszelką czerpie moc sprawowania dobra ogółu prawo, stanowiące co czynić, a czego zaniechać wypada, zdane na kaprys większości tłumu, toż to pochyła droga do tyrańskiego panowania. Z odrzucenia władzy Boga nad człowiekiem i nad społeczeństwem ludzi wyniknie, że państwo nie ma religii, a względem wszystkiego, co odnosi się do religii nastąpi zupełna obojętność. Ogół podobnież w mniemaniu, że wyposażony jest najwyższą władzą, popadnie łatwo w bunt i zaburzenia, a po usunięciu hamulca obowiązku i sumienia nie pozostanie nic, prócz siły; ta jednak siła nie ma tyle znaczenia, iżby sama powstrzymać mogła namiętności pospólstwa. Dostatecznie o tym zaświadcza codziennie niemal ścieranie się z socjalistami i z innymi buntowniczymi tłumami, które od dawna już spiskują nad zupełnym wywrotem państw. Niechżeż więc ci, co zdrowy mają sąd o sprawach, orzekną i określą, czy takie doktryny przyczyniają się do prawdziwej, a godnej wolności człowieka, a raczej, czy jej nie wywracają i nie psowają doszczętnie.

17. Bez wątpienia, z takimi opiniami, przerażającymi już swoją dzikością, które otwarcie sprzeciwiają się prawdzie, a największych bied, jak widzieliśmy, bywają przyczynami, nie zgadzają się wszyscy zwolennicy liberalizmu. Wielu nawet z nich, zniewolonych wpływami prawdy, nie obawia się wyznawać, a nawet dobrowolnie twierdzi, że wolność, ośmielająca się z podeptaniem prawdy i sprawiedliwości niepomiarkowanej występować, staje się występną i wyradza się całkiem w swawolę: przeto musi nią kierować i rządzić zdrowy rozum, czego następstwem jest, że winna być podległą prawu naturalnemu i wiecznemu prawu Bożemu. Ale też powiedziawszy, że tu trzeba się zatrzymać, przeczą, iżby wolny człowiek podlegać musiał prawom, które by mu Bóg inną drogą, okrom drogi naturalnego rozumu, nałożyć chciał. Tak mówiąc, nie pozostają nawet z sobą w zgodzie. Boć jeżeli trzeba, na co sami przystają i czemu żadnym prawem nie mógłby się ktokolwiek sprzeciwiać, jeżeli tedy trzeba słuchać woli Boga prawodawcy, bo cały człowiek jest w mocy Boga i do Boga dąży, to wynika z tego, że nikt nie może przepisywać granic, ani warunków Jego prawodawczej władzy, nie chcąc tym samem występować przeciw powinnemu posłuszeństwu. Co więcej, jeśliby sobie rozum ludzki tyle przywłaszczał, iżby sam chciał postanawiać, które i jak wielkie prawa ma Bóg, a on obowiązki, to poszanowanie praw Bożych byłoby u niego więcej pozornym, niż rzeczywistym, a sąd jego ważyłby więcej, niż powaga i opatrzność Boga. Potrzeba więc, abyśmy normę życia stale i z religijnością brali tak z wiecznego prawa, jak też i ze wszystkich, i z poszczególnych praw, które nieskończenie mądry, nieskończenie potężny Bóg środkami, jakie mu się podobały, podał, a które pewnie po oczywistych i żadnej wątpliwości nie zostawiających cechach poznać możemy. I to tym bardziej, że tego rodzaju prawa, posiadając tenże sam początek i tegoż samego autora, co i prawo wieczne, zgadzają się zupełnie i z rozumem i naturalnego prawa są udoskonaleniem: one też obejmują w sobie nauczycielstwo samego Boga, który, aby rozum nasz i wola w błąd nie popadły, skinieniem i przewodem swoim łaskawie obydwojgiem kieruje. Niech więc święcie i nienaruszenie złączonym pozostanie to, co ani może, ani powinno być rozdzielonym i niech we wszystkim, jak to sam naturalny rozum przykazuje, odbiera Bóg uległe i posłuszne służby.

18. Łagodniejszymi nieco, lecz nie więcej z sobą zgodnymi są ci, co mówią, że wskazówki praw Bożych sterować mają oczywiście życiem i obyczajami prywatnymi, ale nie państwem: w sprawach publicznych godzi się od rozkazów Bożych odstępować i w ukształcaniu ustaw nie trzeba na nie wcale zważać. Stąd wyłania się owa zgubna maksyma o rozdziale spraw państwa i Kościoła. Nietrudno jednak zrozumieć, jak niedorzeczna to mowa. Gdy bowiem sama natura woła, że obywatelom w społeczeństwie nie powinno brakować na środkach i sposobach do prowadzenia uczciwego życia, tj. życia według praw Boga, bo Bóg jest początkiem wszelkiej uczciwości i sprawiedliwości, to zdanie, iż państwo nie potrzebuje się wcale troszczyć o owe prawa, a nawet coś uwłaczająco im stanowić, uderza bez wątpienia swą sprzecznością. Dalej ci, co stoją na czele ludu, obowiązani są względem sprawy publicznej do tego, iżby mądrością praw nie tylko korzyści i sprawy zewnętrzne, ale jak najwięcej dobra duszy popierali. Otóż w tym celu, aby się do wzrostu owych dóbr przyczynić, nie można nic stosowniejszego obmyśleć nad te prawa, których Bóg jest twórcą: i z tego powodu ci, co w rządach państw nie chcą uwzględniać praw Bożych, zwracają polityczną władzę z drogi jej przeznaczenia i od przepisów natury. Lecz, jak już kiedy indziej nie jeden raz wspominaliśmy, więcej jeszcze rozchodzi się o to, że lubo cywilna władza nie dąży wprost tam, gdzie święta, i nie tymi samymi, co ona kroczy drogami, to jednak w spełnianiu funkcji niekiedy jedna z drugą koniecznie spotkać się musi. Obydwie bowiem nad tymiż samymi dzierżą panowanie, a nierzadko się zdarza, że obydwie o tychże samych sprawach, lubo nie z tego samego względu, postanowienia wydają. Ponieważ konflikt w takich wypadkach, ilekroć się one nasuną, byłby niedorzecznym i sprzeciwiałby się najmędrszej woli Boga, przeto koniecznie istnieć musi jaki sposób i porządek, który by po usunięciu przyczyn sporów i zatargów, zapewniał zgodność postępowania w działaniu. I nie niedorzecznie powiedziano, że ta zgoda podobną jest połączeniu, jakie między duszą i ciałem, i to z korzyścią obydwu części, zachodzi: ich rozerwanie zgubnym jest przede wszystkim dla ciała, bo przygasza jego życie.

PRZYPISY:

[1] Syr 15,14. [2] Zob. nr 37-38. [3] J 8,34. [4] Św. Tomasz z Akwinu, Do Ewangelii św. Jana, cap. 8, lect. 4, Nr 3 (ed. Vives, Vol. 20 p. 95). [5] Św. Augustyn, De libero arbitrio, lib. I, cap. 6, n. 15 (PL 32, 1229). [6] Rzym 13,2.