Stosunki wyznaniowe a narodowość
Wyznanie a narodowość
Reformacja wyszła z niemieckiego Kościoła i długo pokutowało przeświadczenie o luteranizmie jako „niemieckiej wierze”. Stosunki wyznaniowe panujące na Śląsku w czasie i po Reformacji niekoniecznie przekładały się jednak na stosunki narodowościowe, innymi słowy nie wszyscy ewangelicy byli Niemcami, a tym bardziej nie wszyscy katolicy uważali się Polaków. Ta zależność szczególnie była widoczna w regionie cieszyńskim. Nie ulega jednak wątpliwości, że przebieg reformacji wprowadzał pewną istotną zależność: wyznanie ewangelickie, nawet, jeśli rozszerzało się wśród ludności mówiącej po polsku, to z biegiem czasu wprowadzało do nowego środowiska element niemiecki, którzy sprzyjał rozszerzaniu się wpływów niemieckich. Innymi słowy wyznanie katolickie ciążyło w stronę polskości, ewangelickie – w stronę niemczyzny. Wymownie świadczy o tym statystyka. W Pszczynie tylko 17.4% ludności ewangelickiej deklarowało na początku XX wieku używanie języka polskiego, w Mikołowie 21.8%, a w Królewskiej Hucie - 9.5%. W pozostałych większych miastach przemysłowych ewangelicy posługiwali się wyłącznie językiem niemieckim. Procent ludności ewangelickiej w Zabrzu, Gliwicach, Katowicach, Bytomiu i Tarnowskich Górach, deklarujących używanie języka polskiego, nie przekraczał 5 %.
Pod koniec XIX wieku ewangelicy stanowili prawie 50% ludności Śląska. Przeważali na terenie Dolnego Śląska, zaś na obszarze Górnego Śląska ewangelicy dominowali w powiecie kluczborskim, w innych rejonach stanowili ok. 10% ludności. Na początku XIX wieku w niemieckim protestantyzmie podzielonym na luteranizm i kalwinizm ożyły tendencje zjednoczeniowe. Zwolennikiem zjednoczenia był także król pruski Fryderyk Wilhelm III. Z okazji zbliżającej się rocznicy 300-lecia Reformacji, w 1815 roku w Prusach wprowadzono w unię administracyjną obydwu wyznań. Unia nie znalazła jednak powszechnego poparcia i dlatego zamiast zjednoczenia doszło do kolejnych podziałów. W ewangelickim Kościele niemieckim powstał nurt zwany neoortodoksją luterańską, podkreślający różnice pomiędzy Kościołami ewangelickimi. W konsekwencji sporu, cześć prześladowanych przeciwników unii udała się na emigrację, a pozostałym udało się wywalczyć w 1841 roku status Kościoła staroluterskiego, który miał swoje parafie na Śląsku m.in. w Brzegu i Gliwicach. Większość parafii ewangelickich na Śląsku stała się częścią Kościoła unijnego, łączącego luteran i reformowanych.
W latach 1871-1900 liczba ludności prowincji śląskiej wzrosła o 26 procent, z tym największy przyrost zanotowano w wielkich miastach oraz osiedlach robotniczych: Wrocław o 103%, Legnica o 136 %, Królewska Huta o191 %, Bytom o 163 %. Tymczasem ludność wiejskiej przybyło tylko o 5 %. W 22 powiatach -na 62- liczba ludności zmniejszyła się, w tym w Lwówku Śląskim o 10%, Miliczu i Wołowie 13-14 %. To oznaczało proces przepływu ludność ze wsi do miast, z powiatów rolniczych do zurbanizowanych i uprzemysłowionych. W powiatach po stronie Odry czyli w 15 powiatów górnośląskich, w tym na dwóch pszczyńskim i rybnickim leżała znaczna część przemysłu wydobywczego i ciężkiego ( część powiatu mikołowskiego i Orzesze). 9 powiatów, w tym 4 miejskie tworzyły centrum przemysłu wydobywczego i przetwórczego. Na tym terenie - w pięciu powiatach: Bytom Królewska Huta, Katowice, Zabrze i Gliwice, odnotowano wówczas największą gęstość zaludnienia. Na 600 km kwadratowych mieszkało 750 tys. mieszkańców. Królewska Huta, która przed 35-laty była jeszcze wsią, w pierwszej dekadzie XX wieku należała do największych miast w tym regionie.
W pierwszej połowie XIX wieku w rejencji wrocławskiej 39 % stanowili katolicy, reszta protestanci, żydzi i inne wyznania, w legnickiej – ok. 15 %, w opolskiej – 88 %. W interesującej nas szczególnie rejencji opolskiej statystyki państwowe w 1832 roku oceniały wielkość grupy polskiej na 64.5 %, w 1875 roku odpowiednio: 59 % ludności polskiej, 38.5 % Niemców, 1.9 % Czechów.
Ocena ludności Górnego Śląska na podstawie organizacji terytorialnej odbijającej gęstość zaludnienia oraz skupienie poszczególnych narodowości, wynika, że w 1910 roku na interesującym nas obszarze na 292 parafii skupionych w 21 dekanatach, liczących w sumie 1 733 069 katolików - w 182 parafiach używano wyłącznie języka polskiego, tylko w dwóch parafiach używano wyłącznie języka niemieckiego; w 75 parafiach używano w duszpasterstwie częściej języka polskiego, w 27 parafiach używano częściej języka niemieckiego. Najbardziej polskimi dekanatami były: pszczyński i lubliniecki, w których na 18 parafii, tylko w dwóch z nich częściej mówiono po niemiecku, wszystkie pozostałe parafie używały wyłącznie języka polskiego. Bardziej złożona sytuacja panowała w dekanatach: bytomskim i królewsko – huckim. Tam na 11 parafii (dekanat bytomski) w siedmiu parafiach mówiono częściej po polsku, w trzech - częściej po niemiecku, tylko jedna parafia była jednoznacznie polska. Podobnie było w dekanacie królewsko-huckim: na 10 parafii - dwie były jednoznacznie polskie, w siedmiu - częściej mówiono po polsku, w jednej - po niemiecku.
Dane ewangelickie przedstawiając ten sam problem ze swego punktu widzenia wskazują, że w 1921 roku na terenie plebiscytowym polskie nabożeństwa odprawiane były w 30 z 67 ogółem parafii ewangelickich. Te 30 parafii liczyło ok. 26 tysięcy ewangelików. Ocenia się, że w polskiej części Górnego Śląska w latach międzywojennych na ok. 35 tys. ewangelików, do narodowości polskiej przyznawało się ok. 20-25 %.
Bibliografia
Cd.
czytaj: Żydzi na Śląsku | Powrót do spisu treści